siema fajny sposób ale nie wiem czy wam się spodoba ️kanał rekordzisty w Polsce -#elomordo #dragclick #cps #minecraft
Ten film jest dla Ciebie 😊 Zobacz jak obronić się przed silniejszym napastnikiem 🫡 Darmowa lekcja specjalnie dla Jesteś słaby fizycznie ? Niewiele ważysz ?
yasherski! zapytał(a) o 17:16 Jak pokonać silniejszego i wyższego typa? Jak wygrać walke z wyższym o około 20cm i silniejszym typem? 0 ocen | na tak 0% 0 0 Odpowiedz Odpowiedzi Farek Łowca Pieczarek odpowiedział(a) o 17:21 Na szczudłach XD 1 0 blocked odpowiedział(a) o 17:18 paralizatorem 0 0 yasherski! odpowiedział(a) o 17:19: Nie mam paralizatora xD Maykella odpowiedział(a) o 17:18 Kopnąć w jaja walnąć w nos albo wątrobę 0 0 Skorupomaniak Senpai odpowiedział(a) o 20:43 gaz pieprzowy ;D 0 0 AleksanderRCC12 odpowiedział(a) o 22:23 A masz jakieś umiejętności ? uczyłeś się czegoś? napisz coś 0 0 Uważasz, że ktoś się myli? lub
2.5K views, 53 likes, 11 loves, 28 comments, 11 shares, Facebook Watch Videos from Bicek.pl: To jest silniejsze od nas! :D
Organizatorzy mistrzostw świata w Eugene długo rozpaczali nad brakiem rekordów świata. Aż pojawiła się fenomenalna Sydney McLaughlin i rekord w biegu na 400 metrów przez płotki wręcz zdemolowała. Dziś, w ostatnim dniu mistrzostw, amerykańska publiczność dostała, jakby w nagrodę za cierpliwość, aż dwa najlepsze w historii wyniki. A czym mogli ekscytować się Polacy? Właściwie to niczym – Pia Skrzyszowska, mimo wyrównania życiówki, odpadła w półfinale biegu na 100 metrów przez płotki, a męska sztafeta 4×400 metrów zajęła w swoim finale ostatnie treści Rekord na płotkach i rekord w tyczce Pia z życiówką, sztafeta ostatnia w finale Mistrzostwa Amerykanów, Europa w odwrocieRekord na płotkach i rekord w tyczceSesja wieczorna, ostatnia na tych mistrzostwach, zdecydowanie nas nie rozczarowała. Zresztą trudno by było inaczej, bo była napakowana finałami. Większość z nich oglądaliśmy, owszem, zaciekawieni rywalizacją, ale bez wypieków na twarzach. O nich więc za chwilę. Bo wypada przede wszystkim napisać, że już pierwsza konkurencja tejże sesji zakończyła się… rekordem świata. I wcale nie był to finał. Rekord padł bowiem w pierwszym półfinale biegu na 100 metrów przez s. O osiem setnych lepszy od poprzedniego najlepszego w historii 100 metrów przez płotki te osiem setnych to już ogromna rzecz. Ale jeszcze bardziej imponuje to, kto ten rekord pobił. Zrobiła to bowiem Tobi Amusan z Nigerii. Afrykanka w sobotę, w eliminacjach, ustanowiła rekord swojego kontynentu wynikiem… s. A już dzień później zeszła z życiówką o niemal trzy dziesiąte sekundy w dół. – Chciałam wyjść na bieżnię i po prostu pobiec. Zrobiłam, co musiałam. Teraz czekam na finał – mówiła po swoim starcie. I my też czekaliśmy na finał, przekonani, że być może zobaczymy coś równie wiecie co? Zobaczyliśmy. W finale Nigeryjka bowiem swój najlepszy rezultat… jeszcze poprawiła! I do mety dobiegła z wynikiem s. Problem jedynie w tym, że wiatr ( m/s w plecy) był zbyt mocny, by uznać ten wynik za oficjalny. Rekordem świata – po przejściu standardowej procedury ratyfikacji – zostanie więc ten z półfinału. Ale wydaje się, że Amusan oraz inne płotkarki powoli będą ostrzyć sobie zęby nawet na złamanie granicy 12 sekund. Bo jedno wypada tu jeszcze dodać – Nigeryjka ani w półfinale, ani w finale nie pobiegła idealnie. Zapas ma więc z pewnością duży był zapas Armanda Duplantisa nad poprzeczką, gdy Szwed po raz kolejny bił rekord świata. Tym razem był to jednak rekord wyjątkowy, bo po raz pierwszy od czasów Serhija Bubki (konkretnie: od lipca 1994 roku, wtedy m) absolutny rekord świata ustanowiony został nie w hali, a na stadionie, czyli tam, gdzie tyczkarze muszą brać pod uwagę choćby podmuchy wiatru i skacze się im trudniej. Duplantis zrobił to zresztą z pewnością nie po raz ostatni – bo nawet dziś, w swoim rekordowym skoku na m, zapasu nad poprzeczką miał tyle, że śmiało mógłby atakować m. A przecież to gość, który z roku na rok staje się wyłącznie 𝐧𝐚𝐣𝐥𝐞𝐩𝐬𝐳𝐲, 𝐃𝐔𝐏𝐋𝐀𝐍𝐓𝐈𝐒❗️❗️ Niesamowity Mondo po raz kolejny pobił rekord świata w skoku o tyczce. Od teraz to… 6⃣,2⃣1⃣ metra! Czy ktoś kiedykolwiek pokona tego wariata?! #Eugene2022 #tvpsport TVP SPORT (@sport_tvppl) July 25, 2022Trudno zresztą oddać słowami to, jaką przewagę ma nad rywalami. Tam, gdzie inni się zatrzymują – a więc na granicy sześciu metrów – on skacze, jakby to nadal była rozgrzewka. Po tym, jak zapewnił sobie już złoto, bez trudu przeskoczył (ustanawiając tym samym nowy rekord mistrzostw), a potem zmienił tyczkę i zaatakował rekord świata. W pierwszej próbie jeszcze nie wszystko poszło dobrze, ale w drugiej pokazał, że nie ma sobie równych. Końca jego dominacji na razie nie tylko nie widać, ale wręcz trudno sobie wyobrazić, że nagle mógłby pojawić się ktoś, kto mu zagrozi. Reszcie pozostała po prostu walka o drugie jest są też Amerykanie w sztafetach 4×400 metrów – zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet triumfowali właśnie gospodarze, a Sydney McLaughlin pokazała, że szybka jest również bez płotków, znakomicie biegnąc na ostatniej zmianie i zapewniając USA złoto. W dziesięcioboju znakomity drugi dzień zaliczył Kevin Mayer, dzięki czemu zdobył drugi w karierze tytuł mistrza świata. Skok w dal wygrała – zgodnie z przewidywaniami – Malaika Mihambo, zdobywając dla Niemiec ich jedyne złoto w Eugene. W biegu na 5000 metrów mężczyzn fantastycznym finiszem popisał się Jakob Ingebrigtsen, który cały start rozegrał po swojemu i zgarnął złoto, wygrywając z biegaczami z Afryki. A na 800 kobiet znacznie bardziej zażartą walkę niż oczekiwano musiała stoczyć Athing Mu, która ostatecznie odparła jednak ataki Kelly Hodgkinson z Wielkiej Brytanii i dała USA kolejny złoty co z Polakami?Pia z życiówką, sztafeta ostatnia w finaleCóż, emocji ostatniego dnia wiele nie mieliśmy. Dawid Tomala w chodzie na 35 kilometrów był daleko za podium, ale ostatecznie to specjalnie nie dziwiło – dla niego był to dopiero drugi start w karierze na tym dystansie, a w okresie przygotowawczym miał sporo problemów ze zdrowiem. Z kolei w sesji wieczornej patrzyliśmy jedynie na Pię Skrzyszowską oraz sztafetę 4×400 metrów, ale męską – bo to tej udało się dostać do finału. Ani po naszej płotkarce, ani po czterystumetrowcach medali jednak nie się okazało – sztafeta w swoim biegu dotarła do mety na ostatnim, dziewiątym miejscu. Jednak sama jej obecność w finale, biorąc pod uwagę mnogość problemów i nienajlepszą formę Kajetana Duszyńskiego oraz Karola Zalewskiego, czyli dwóch liderów, i tak była miłą niespodzianką. W dzisiejszym finale widać było jednak, że nie tylko do najlepszych, ale i do ekip z miejsc 4-7. sporo nam zabrakło. Choć to nie tak, że na miejsce w środku stawki nie mieliśmy szans. O tym, że go nie zajęliśmy zadecydował splot różnych wszystkim trudów drugiego szybkiego biegu w ciągu dwóch dni nie wytrzymał do końca rozpoczynający sztafetę i jeszcze stosunkowo niedoświadczony Maksymilian Klepacki. Choć przez 300 metrów wydawało się, że do zmiany dobiegnie mniej więcej na piątym miejscu, ostatecznie przekazał pałeczkę Karolowi Zalewskiemu jako jeden z ostatnich. Po wyrównaniu Karol znalazł się więc na dziewiątym miejscu, ale stosunkowo niedaleko za grupą. Tyle że to już sprawiało, że gdy sam oddawał pałeczkę, musiał nadrobić sporo metrów, wybiegając na zewnętrzne tory (a i tak miał świetny międzyczas, Niestety, gdy podał pałeczkę Mateuszowi Rzeźniczakowi, temu drogę zagrodził jeden z kończących zmianę rywali. Polak musiał wyhamować, ominąć go i dopiero wtedy ruszyć w pogoń za resztą stawki. A przez to stracił sporo metrów, których nie udało się już nadrobić ani jemu, ani Kajetanowi swoje występy ostatniego dnia mistrzostw skończyła Pia Skrzyszowska, która nie weszła nawet do finału biegu na 100 metrów przez płotki, ale… paradoksalnie ma więcej powodów do zadowolenia. Zrealizowała bowiem założony przez siebie cel – pobiegła na miarę życiówki. Co prawda nie pobicia, a wyrównania, ale to i tak oznaka tego, że do Eugene przyjechała w znakomitej dyspozycji. A że jej czas – s – nie dał awansu do biegu o medale, to pokazuje tylko, jak niesamowite były rywalki (w 2019 taki rezultat wystarczyłby do finału, a w nim dałby 5. miejsce, tak samo na igrzyskach w Tokio).– Przed swoim biegiem widziałam tylko, że we wcześniejszym padł rekord świata i że ustanowiła go Nigeryjka. Więc wiedziałam, że było szybko. Kompletnie nie spodziewałam się, że ktoś może pobić rekord świata. Próbowałam wyrzucić to z głowy i pobiec jak najlepiej. Myślałam, że taki wynik, jak mój, może dać awans do finału, ale rywalki pobiegły jeszcze lepiej. Wielkie imprezy mnie motywują, chciałam tu pobić życiówkę, udało się ją wyrównać. Teraz celem są mistrzostwa Europy w Monachium, tam chcę walczyć o medale i złamać wreszcie granicę s – mówiła Pia na antenie TVP o medale – nawet złoto – jest w jej wykonaniu w Niemczech zresztą jak najbardziej realna. Z Europejek na listach światowych lepszy wynik ma tylko Cindy Sember, która dziś pobiegła Amerykanów, Europa w odwrocieMistrzostwa świata w Eugene zdominowały – tak, jak to miało mieć miejsce – Stany Zjednoczone. Amerykanie w pierwszych MŚ, które zorganizowali na swojej ziemi, kompletnie odsadzili konkurencję, zdobywając 33 medale. Co, oczywiście, nie jest żadnym zaskoczeniem. Ba, kilka, zdawałoby się pewnych, krążków reprezentanci gospodarzy po drodze stracili – choćby złoto sztafety 4×100 metrów mężczyzn, gdzie zaskoczyli ich Kanadyjczycy z fenomenalnym Andre De Grasse na finiszu. Dla ogólnej klasyfikacji ma to jednak co najwyżej takie znaczenie, że nie pobili przez to swojego najlepszego wyniku w historii, ustanowionego trzy lata temu. Wtedy, w Dosze, mistrzostwa skończyli z bilansem 14 złotych, 11 srebrnych i 4 brązowych Eugene byli tego wyniku bardzo blisko. Ostatecznie zgarnęli 13 złotych, 9 srebrnych i 11 brązowych. Chociaż najważniejsze są złote medale (i dlatego wynik z 2019 jest uznawany za lepszy), to zdobywając 33 krążki, Amerykani w Eugene wyśrubowali rekord liczby medali zdobytych przez jeden kraj na mistrzostwach ich plecami uplasowały się inne potęgi, ale wyspecjalizowane w konkretnych konkurencjach. Po 10 medali zgarnęły więc Etiopia (4-4-2), Jamajka (2-7-1) i Kenia (2-5-3). Afrykańskie nacje tradycyjnie najmocniejsze są w biegach długodystansowych, a Jamajka popisała się szczególnie w sprintach kobiet (jej złota pochodzą z biegów na 100 i 200 metrów, w tym pierwszym podium było w całości jamajskie) oraz sztafetach. Za plecami tej „biegowej” trójki w klasyfikacji medalowej znalazły się Chiny (2-1-3), Australia (2-0-1) i Peru (2-0-0, oba złota autorstwa Kimberly Garcia Leon, która wygrała chód na 20 i 35 kilometrów).Tu trzeba zadać sobie ważne pytanie: gdzie podziała się Europa? Bo owszem, Wielka Brytania potrafiła zgarnąć sześć medali, ale tylko jedno złoto. I w klasyfikacji medalowej skończyła nawet za… Polską! To nasza reprezentacja była bowiem najlepsza ze wszystkich ze Starego Kontynentu. I to mimo tego, że – w porównaniu do wyniku z poprzednich kilku mistrzostw, a już w ogóle igrzysk w Tokio, gdzie zdobyliśmy dziewięć medali, w tym cztery złota – poradziliśmy sobie stosunkowo słabo, przeżywając po drodze kilka rozczarowań. Największym był oczywiście brak awansu do finału sztafety 4×400 metrów kobiet. Ale złoto Pawła Fajdka i trzy srebra – jedno Wojciecha Nowickiego oraz dwa Katarzyny Zdziebło – wystarczyły, by móc się mianować europejską sprawa, że to nie tyle świadczy dobrze o naszej lekkiej atletyce (choć to w dalszym ciągu wynik przyzwoity), co źle o innych europejskich reprezentacjach. Powiedzmy sobie bowiem wprost: nasza postawa na tych mistrzostwach wybitna nie była. A i tak wystarczyła na ósme miejsce w klasyfikacji medalowej, najlepsze z europejskich reprezentacji. W nieco bardziej miarodajnej klasyfikacji punktowej – biorącej pod uwagę finały i miejsca w nich – Polacy też zajęli ósmą lokatę (i drugą w Europie, lepsza była Wielka Brytania), ale 49 punktów i obecność w ledwie 9 finałach to nasz najsłabszy wynik od MŚ 2011, gdy zdobyliśmy 46 oczek (w 11 finałach).Innymi słowy: z pewnością mogło być lepiej, ale… właściwie spisaliśmy się na miarę oczekiwań. Przed mistrzostwami zakładano cztery medale. Choć dwa miały nam w tych założeniach dać sztafety – mieszana i kobiet – 4×400 metrów, a ani jednej, ani drugiej się to ostatecznie nie udało (straty te nadrobiła Zdziebło).Oby więc w Monachium, na mistrzostwach Europy, udało się te niepowodzenia choć trochę sobie powetować. A do tego dołożyć choćby medale Pii Skrzyszowskiej czy Adrianny Sułek, która zachwyciła nas występami w siedmioboju i skończyła tuż za podium. I wtedy może być naprawdę Newspix
Książka Pewność siebie. Jak być asertywnym, pokonać lęk i sięgnąć po swoje autorstwa Grzesiak Mateusz, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 39,90 zł. Przeczytaj recenzję Pewność siebie. Jak być asertywnym, pokonać lęk i sięgnąć po swoje. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Gabrysia, odkąd pamięta, nie słyszała od ojca dobrego słowa. - Jestem nieślubnym dzieckiem – mówi. – Od zawsze słyszałam, że jestem ta gorsza. Wszystko co złe było przeze mnie. Teraz moje dzieci muszą doświadczać tego samego, bo dziadek ich nie akceptuje.(zobacz zdjęcia) Niestety, mieszkają razem. W domu wielokrotnie interweniowała policja. W szkole, nauczyciele również zauważyli, że dzieci ciągle są przestraszone, stronią od innych, boją się wracać do domu. Gabrysia dwa razy składała doniesienia o znęcaniu się nad nią i jej dziećmi. Trzecie doniesienie złożyła szkoła. Wszystkie sprawy umarzano ze względu na… brak znamion czynu zabronionego. - Dzieci pani Gabrieli opowiadały nam, że dziadek krzyczy na mamę, że w domu dochodzi do ostrych kłótni i bójek – mówi Elżbieta Doniec, rzecznik Prokuratury Rejonowej Kraków – Nowa Huta. – Ale druga strona twierdzi to samo, dodaje. Macocha Gabrysi słusznie zauważyła, że najlepszą obroną jest atak, dlatego również złożyła w prokuraturze doniesienie. Twierdziła, że Gabriela rażąco zaniedbuje swoje dzieci. Prokuratura wszczęła sprawę o odebranie matce praw do opieki nad dziećmi. Sąd oddalił wniosek prokuratury, ale biorąc pod uwagę niepełnosprawność matki i ostry konflikt w rodzinie - przyznał jej kuratora. Ojciec i macocha nie poddali się: złożyli nowe doniesienie – tym razem o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad nimi. - Prokurator staje wyraźnie po stronie rodziców Gabrysi – mówi Anna Dyszy – Kasprzycka, wychowawczyni córki Gabrieli. – Poucza ją, jak wychowywać dzieci. Małgosia boi się, że zabiorą ją od mamy. Prokuratura postawiła Garbieli zarzuty. Nikomu jednak nie przyszło do głowy, że niepełnosprawna kobieta nie może pobić silniejszego od siebie ojca i jego żony! Prokuratorzy przejrzeli na oczy dopiero, gdy Gabriela pojawiła się u nich osobiście. Matka żyje nadzieją, że jej ostatnie odwołanie wreszcie zostanie rozpatrzone pozytywnie.
Opis produktu. Gdy Lucia zobaczyła oblicze Naszej Kochanej Pani, które wedug jej dokładnych wskazówek odtworzył młody artysta, potrząsnęła tylko głową i powiedziała: „Ona była taka, a przecież nie taka! Ona była światłem, światłem, światłem!”. Gdy wiele lat później w swej cichej celi spisywała te wizje, czuła się
Strona nie propaguje poglądów żadnego Kościoła (w szczególności poglądów Kościoła Rzymsko Katolickiego ani Świadków Jehowy), a usługujący w niej wolontariusze są członkami kilku różnych kościołów protestanckich. Naszym celem jest głoszenie ewangelii oraz zachęcanie do życia w bliskiej społeczności z Bogiem poprzez studiowania Słowa Bożego. Znajdujące się na tej Stronie materiały nie prezentują doktryny żadnego kościoła, a przedstawiają jedynie Biblijne spojrzenie na poruszane tematy. Na co może uskarżać się człowiek, póki żyje? Niech się uskarża na swoje grzechy! Lamentacje 3;39 Moim miastem rodzinnym jest Nowa Ruda – Słupiec. Dzieciństwo moje nie było wesołe, chociaż mam liczną rodzinę: trzech braci i cztery siostry. Mój tato pracował w kopalni pod ziemią, a mama była najcudowniejszą kobietą na ziemi. Kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, widziałem zmaganie moich rodziców w relacjach ze sobą i problemami, które przynosiło życie. Widziałem jak szukali rozwiązań życiowych problemów i ukojenia, ale nie przychodziło im to łatwo. W miarę jak dorastałem zrozumiałem, że ludzie zdani są sami na siebie i trzeba być sprytnym, mocnym i cwanym aby nie dać się zepchnąć na margines społecznej szarej egzystencji. Marzyłem o tym, aby być silnym. Moim idolem stał się (aktor i mistrz karate) Bruce Lee. W szkole zaczęły się pierwsze problemy z nauką i zachowaniem. Z dnia na dzień stawałem się bardziej agresywny. Biłem się dość często ze swoimi rówieśnikami, później i ze starszymi od siebie. Był nawet czas kiedy stawiałem nauczycielom. Chciałem być najlepszy, najsilniejszy. Liczyło się tylko to: kto i jak jest silny. Kiedy ktoś był słabszy wtedy go ustawiałem. Zacząłem popalać papierosy i upijać się. Chociaż na zewnątrz okazywałem gniew i złość wewnątrz jak mało kto potrzebowałem miłości, ciepła, bliskości, bezpieczeństwa i prawdziwego domu. Pojawili się w moim życiu koledzy. Piliśmy razem, jeździliśmy na mecze, na zadymy, na dyskoteki. Stworzyliśmy razem zgraną paczkę. Ulica stała się moim domem, a mój dom hotelem, do którego przychodziłem czasami się wyspać. Do szkoły szedłem tylko po to, aby pobić kogoś, kto uważał się za silniejszego ode mnie. Żałowałem tylko jednego − że moja chora mama tak bardzo cierpiała również z mojego powodu. Gdy miałem 14 lat, sąd umieścił mnie w Pogotowiu Opiekuńczym. Niestety, i tam pokazałem się ze złej strony. Sąd umieścił mnie w zakładzie poprawczym, tam również nie dali sobie ze mną rady, mało tego − na przepustkach wyedukowany przez koleżków z poprawczaka dopuściłem się wielu złych rzeczy. Dopuściłem się przestępstwa za które groziła mi odsiadka, minimum trzy lata więzienia. Przewieziono mnie do zakładu poprawczego o zaostrzonym rygorze. W całym zakładzie było nas piętnaście osób, sami najgorsi z wszystkich poprawczaków w Polsce. Tam zacząłem grypsować i znowu pokazałem, że nikt nie jest w stanie mnie zmienić gdyż uważałem, że to ja zawsze mam rację, a system jest zły. Miałem wtedy 16 lat i groziło mi więzienie. Może gdybym zmienił swoje postępowanie sąd dałby mi szansę, ale tak się nie stało… Może gdybym zmienił swoje postępowanie sąd dałby mi szansę, ale tak się nie stało. Kiedy ukończyłem 17 lat z wyrokiem trzech lat pozbawienia wolności przewieziono mnie do więzienia. Początkowo bałem się, ale szybko się okazało, że więzienie w porównaniu do tego poprawczaka było niczym. Zamiast się przestraszyć postanowiłem podszkolić się i wyciągnąć z odsiadki jak najwięcej, wyuczyć się, jak być bardziej przebiegłym. We wszystkich widziałem zagrożenie. Każda sprzeczka kończyła się bójką. Do wszystkich miałem żal i pretensje. Do wspólników, do kolegów, do byłych dziewczyn, do policji, do sądów, do rodziców, do rodzeństwa, do strażników więziennych, tylko do siebie nie miałem zastrzeżeń. Po roku odsiadki zmarła moja mama. Przeżyłem to bardzo ciężko. Postanowiłem po raz pierwszy szukać pomocy i ratunku. Chciałem się zmienić. Obiecałem to nad grobem mojej mamie. W więzieniu po raz pierwszy rzuciłem palenie i postanowiłem, że nie będę pił po wyjściu. Zapisałem się nawet na spotkania grupy AA. Nie chciałem już rozrabiać i nie chciałem już zemsty na ojcu. Po wyjściu na wolność nie było tak jak to sobie wyobrażałem. Zderzenie z rzeczywistością przerosło mnie. Zamknęli mnie kiedy miałem 14 lat, a wypuścili gdy skończyłem 19 lat. Opuszczając zakład karny miałem na sobie spodnie dresowe, trampki, koszulkę oraz starą kurtkę. Dostałem 20 złotych na życie i bilet kredytowy do domu, który wystawił mi Zakład Karny w Nysie. Miałem też dobre chęci, udałem się więc do domu, zgłosiłem do wszystkich możliwych urzędów − i nic. Nie było pracy, nadziei. Zaczęły się kłótnie z ojcem. Nie potrafiłem także porozumieć się z rodzeństwem. Czułem się w domu jak obcy. Znałem już tylko życie za kratami, życie rządzące się innymi prawami. Znowu zacząłem pić, palić, kraść, napadać i planować super numer po którym będę ustawiony. „Umiesz liczyć? Licz na siebie!” – tak wtedy myślałem. Poznałem kolejnych kompanów z którymi robiłem wszystko, aby jakoś dać sobie radę na tym świecie, aby kupić sobie ubrania, alkohol i papierosy. Znowu więzienie, z tym, że już jako recydywista. Jako 20-latek, po raz drugi w więzieniu. Po 10 miesiącach wolności kolejny wyrok w zawieszeniu. Trzy miesiące na wolności – i znowu byłem w więzieniu. Tym razem na dłużej. Byłem zniewolony przez wszelkie nałogi i pożądliwości ciała. Poznałem smak łatwych pieniędzy i chociaż byłem zagorzałym wrogiem narkotyków, to w tamtym czasie nie miałem innego pomysłu na łatwiejsze życie. Nie miałem pieniędzy w więzieniu nie pracowałem zacząłem więc tam gdzie byłem handlować śmiercią. Przestałem widzieć w narkotykach zagrożenie, a zacząłem widzieć „ratunek”. Pieniądze dawały mi poczucie bezpieczeństwa i niezależność. Sprzedawałem, zacząłem je też zażywać. Mając 22 lata stałem się dilerem i narkomanem. Byłem zniewolony przez wszelkie nałogi i pożądliwości ciała. Szybko piąłem się w górę w więziennym biznesie. Po wyjściu również szybko przejąłem rynek w swoim mieście na który rzucałem dragi. W niedługim czasie dostarczałem już narkotyki do wielu miast i wielu ludziom. W czasie 2,5-letniego pobytu na wolności narobiłem wiele zła. W bardzo szybkim tempie zarabiałem pieniądze i szybko je wydawałem na złe rzeczy. Ćpałem, piłem i traciłem rozum. Czułem się ponad prawem. Odbierałem długi. Biłem ludzi, obstawiając dyskoteki, zajmowałem się wszystkim co przynosi zarobek, a niekoniecznie jest legalne. Tylko chwilami miałem lekkie przebłyski, wtedy byłem przerażony tym co robię, bałem się samego siebie. Niestety nie umiałem się z tego wyrwać chociaż bardzo chciałem. Marzyłem o tym, aby poznać jakąś normalną dziewczynę, która mnie pokocha i dla której się zmienię. Poznałem wspaniałą dziewczynę. Inną od tych, które znałem. Po raz pierwszy zacząłem poważnie zastanawiać się nad sobą. Po raz pierwszy poczułem, że wyrządzam komuś krzywdę, że ktoś wylewa przeze mnie łzy. Zaczęło do mnie docierać, że te pieniądze są brudne. Płacąc nimi, zauważyłem, jak niektórzy ludzie patrzą na mnie pogardliwie. Poczułem, że rzucam złe światło na dziewczynę, którą widywano w moim towarzystwie. W 2008 roku zostałem zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze, gdyż okazało się, że byłem obserwowany od dwóch lat. Wiedzieli o mnie wszystko. Pytanie było proste: przyznaję się − czy nie? Tak naprawdę już wiedziałem, czego chcą. Postąpiłem wbrew sobie, ponieważ ja nigdy do niczego nie przyznawałem się. Myślałem o Sabince, o tym, jak bardzo ją zawiodłem. O tym, jak bezinteresownie mnie pokochała i ile przeszła przy mnie, nie zostawiła, trwała wiernie. Przesłuchań nie pamiętam po prostu tak jakbym wiedział, co mam mówić, a w sercu czułem, że dobrze robię. Po przesłuchaniach okazało się, że było na mnie tyle materiału, iż nie musiałem nic dodawać − z tym, że gdybym się nie przyznał, startowałbym z pułapu 15 lat. Damian powiedział mi, że Zbyszek jest osobą nawróconą …Chciałem się na tą celę dostać… Kiedy przewieziono mnie do aresztu śledczego z prokuratury, tak się złożyło, że siedziałem jakiś czas sam. Płakałem jak dziecko, wołając o pomoc do Boga. Nie chciałem już żyć jak przestępca. Byłem w tym czasie w Areszcie Śledczym w Jeleniej Górze, oczekując na transport, gdyż mieli mnie przewieźć do Zakładu Karnego w Kłodzku. Nie chciałem tam jechać, bo w czasie poprzednich pobytów tam dałem się we znaki personelowi, dlatego głupio mi było spojrzeć w oczy dyrektorowi tej jednostki. Trzy dni przed moim transportem dali do mojej celi chłopaka o imieniu Damian. Przywieźli go z Zakładu Karnego w Kłodzku. Rozmawialiśmy dużo o tym, co się zmieniło w Kłodzku. Okazało się, że mamy wspólnego znajomego – Zbyszka. Damian powiedział mi, że Zbyszek jest osobą nawróconą. Zdziwiłem się ponieważ znałem Zbyszka, ale nie wiedziałem o nim takich rzeczy. Jakie było moje zdziwienie, kiedy Damian powiedział, że siedział ze Zbyszkiem w jednej celi. Że ta cela jest celą wyznaniową i że czyta się tam Biblię i nie przeklina się. Chciałem się na tą celę dostać, pewnie dlatego, aby odciąć się od środowiska przestępczego od kolesi z półświatka, do których pewnie bym trafił po przyjeździe do Kłodzka. Damian napisał list do Zbyszka i poprosił mnie, abym na pewno przekazał ten list co wiązało się z tym, że muszę iść na celę wyznaniową. Od razu przekazałem mu list od Damiana. Po jego przeczytaniu przytulił mnie i ucieszył się bardzo, że Bóg otworzył mi oczy posługując się różnymi osobami aby takich jak ja przyprowadzić do siebie. Zbyszek otworzył Biblię i wyjaśnił mi, że Bóg troszczy się o chromych i chorych. Że bardzo ukochał mnie, tak podłego grzesznika… Moja rozmowa ze Zbyszkiem była długa. Opowiedziałem o wszystkim, co mnie spotkało i co skłoniło do przemiany. Zbyszek otworzył Biblię i wyjaśnił mi, że Bóg troszczy się o chromych i chorych. Że bardzo ukochał mnie, tak podłego grzesznika, dając za mnie swojego jedynego ukochanego Syna, Jezusa Chrystusa, aby moje grzechy były odpuszczone jeśli tylko w Niego prawdziwie uwierzę (Jana 3:16). Wprowadził mnie w początki drogi za Jezusem. Dostałem od niego egzemplarz Pisma Świętego rozdawanego za darmo przez Gedeonitów. Powiedział, abym czytał, a jeśli będę miał jakieś pytania abym po prostu pytał. Z dnia na dzień poznawałem Słowo Boże, analizowałem je. Słuchałem wiele świadectw z płyt. Dawni koledzy, kiedy mnie widzieli pytali: „Co jest grane?!”. Bóg mnie oczyścił. Dzisiaj modlę się o innych ludzi nie traktując ich jak potencjalnych przeciwników. Ożeniłem się, otworzyłem firmę. Gdyby nie Bóg nadal tkwiłbym w tym bagnie taplał się w tym przestępczym brudzie i nie miałbym odrobiny nadziei na normalne życie. Historia Przemka Zaborowskiego pochodzi z książki “Szczęściarz urodzony w PRL-u” ---------Zamów nieodpłatny egzemplarz Ewangelii Jana. Bóg szuka Ciebie – chcesz go odnaleźć? Zachęcamy do udziału w Studium Biblijnym by sprawdzić jak się rzeczy mają. Nie marnuj czasu i spotkaj się, by porozmawiać o swojej relacji z żywym Panem Jezusem Chrystusem. Zapraszamy do rozmowy na naszym Czacie - prawy dolny róg strony Wesprzyj naszą służbę, jeśli chcesz przyłączyć się do głoszenia ewangelii i propagowania chrześcijańskiego stylu życia. IYHqW.